Książkowe adaptacje anno domini 2019 (te, które dopiero nadejdą)
- Nieogar I Inni
- 18 cze 2019
- 5 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 cze 2019
Któż nie chciałby zobaczyć swojej ulubionej książki nie tylko oczami wyobraźni, ale i na kinowym/telewizyjnym ekranie? Jak to często bywa w biznesie filmowym, ekranizacje powieści wychodzą dosyć średnio. Zawsze jest jednak ta nadzieja, że naszej perełki nie zepsują, prawda? Poniżej zaprezentuję kilka pozycji, których premiery kinowe zapowiedziane są na bieżący rok. I proszę nie mieć złudzeń – jest to zupełnie subiektywna i osobista lista, więc uwagi dotyczące „dziecinady” i „niskokulturowości” będą ze strony autorki wpisu, czyli mojej skromnej osoby, zupełnie ignorowane. Bez zbędnej zwłoki, let’s get this party started!
📷
Szukając Alaski (Looking for Alaska),
reż. Josh Schwartz i Stephanie Savage
Premiera: 18 pażdziernika

Fani Johna Greena z pewnością już zacierają palce w oczekiwaniu na adaptację kolejnej jego książki. Nie będzie to jednak film (ten plan spalił na panewce z powodu „problemów komunikacyjnych” autora ze studiem Paramount). Zamiast tego oczekiwać możemy ośmioodcinkowego serialu produkcji Hulu. W główne role wcielą się Charlie Plummer jako Miles Halter oraz Kristine Froseth (znana mi i lubiana za rolę Kelly w The Society) wcielającą się w postać tytułowej Alaski Young. Jako jedna z wyżej wymienionych fanek Greena z pewnością nie omieszkam wybrać się do kina, zaopatrzona w zapas chusteczek.

Opis książki, który miejmy nadzieję nie zmieni się zbytnio w przypadku serialu:
Porównywany z przełomowym Buszującym w zbożu J.D. Salingera literacki debiut Johna Greena to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.
Niezapomniana opowieść o odkrywającym życie Milesie zakochanym w szalonej, zbuntowanej Alasce, dzięki której odnalazł Wielkie Być Może – czyli najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.
Artemis Fowl,
reż. Kenneth Branagh
Premiera: na świecie 9 sierpnia, w Polsce 30 sierpnia (ech, nasz piękny kraj zawsze taki opóźniony)

Artemis Fowl autorstwa Eoina Colfera (czy ja dobrze odmieniłam to irlandzkie imię?), czyli powieść, a właściwie seria powieści fantasy o młodym, bystrym chłopcu oraz jego przygodach w świecie elfów, wróżek, krasnoludów i innych fantastycznych istot. Nie powiem, Artemisa czytało się w moim wypadku lata temu, co skutkuje mało wyraźnymi wspomnieniami dotyczącymi fabuły. To, co się jednak w mojej makówie uchowało to zabawa. Po prostu świetnie się bawiłam w tym uniwersum, mimo że kompletnie nie pamiętam dlaczego. Może to za sprawą pamięci złotej rybki, a może dlatego, że sporo wody upłynęło od czasu lektury, jednak z pewnością mogę oświadczyć, że z chęcią znów zanurzę się w ten konkretny świat.
A dla niezdecydowanych podrzucam opis pierwszej książki z serii:
Tytułowy Artemis to przedsiębiorczy i niezwykle inteligentny dwunastolatek, potomek sławnego, przestępczego rodu. Pewnego dnia postanawia ukraść elfom ich legendarny skarb i przywrócić rodzinie renomę. Najnowsza ludzka i krasnoludzka technologia, magiczne zaklęcia, szybka akcja i błyskotliwe dialogi – to wszystko sprawia, że Artemis Fowl stanowi prawdziwe zagrożenie dla Harrego Pottera.
Małe kobietki,
reż. Greta Gerwig
Premiera: 25 grudnia

Powieść Louisy May Alcott doczekała się już jednej pełnometrażowej adaptacji (1994r.), mini-serialu (2017r.) oraz współczesnego retellingu (2018r.). No i, rzecz jasna, najnowszej ekranizacji, którą będzie można podziwiać pod koniec roku. Już samo nazwisko pani reżyser Grety Gerwig skłania mnie do kolejnego zapoznania się z historią sióstr March (solowy debiut reżyserski Lady Bird, który niezmiernie mi się spodobał, nominowany do nagrody Akademii oraz nagrodzony podczas 75th Golden Globe Awards). Obsada również ma czym się pochwalić. Emma Watson, Meryl Streep, Saoirse Ronan, Timothée Chalamet – no sama śmietanka.

Małe kobietki to jedna z najpopularniejszych, uwielbianych przez kolejne pokolenia czytelniczek XIX-wiecznych powieści amerykańskich. Opowiada opartą na wspomnieniach autorki historię zubożałej rodziny Marchów. Cztery siostry – Meg, Jo, Beth i Amy – starają się jak mogą, by urozmaicać sobie bardzo skromne życie, a swym optymizmem i ogromnym entuzjazmem zarażają wszystkich dookoła, podczas gdy ich ojciec bierze udział w wojnie secesyjnej.
Cudownie staroświecka, niezwykle klimatyczna i urocza, ze świetnie naszkicowanymi portretami psychologicznymi, to jedna wielka pochwała rodziny, przyjaźni i szczerej miłości.
To. Rozdział drugi,
reż. Andy Muschietti
Premiera: 6 września

Żyję dla tej daty. Serio, jest to jeden z nielicznych powodów, dla których nie porzucam jeszcze studiów, pracy i nie wyjeżdżam w Bieszczady albo do Vegas. I choć przyznam bez bicia – nie przeczytałam jeszcze książki Kinga – to pierwsza część filmu tak mnie pochłonęła i wypluła, że powiedzieć, iż zostałam fanką to mało. Obiektywnie rzecz ujmując, jestem świadoma, że nie powinnam się tak ekscytować filmem, który wyjdzie dopiero za jakieś trzy miesiące.
Wiele może się w tym czasie zdarzyć, mogę na ten przykład z powodów losowych nie dożyć premiery. Byłabym w owym wypadku tak niepocieszona, że chyba wróciłabym na tę nieszczęsną Ziemię straszyć pozostałych tu ludzi. No dobrze, dosyć tych dygresji. Kilka słów o tej adaptacji: Bill Skarsgård. Dziękuję za uwagę. Nie no, ale poważnie, ten pan jest pociągający nawet jako creepy clown. Czy ze mną jest coś nie tak? Możliwe.
Szykuje się kolejny blockbuster, o którym będzie bardzo głośno. Zwłaszcza, że w tej części ma się pojawić pewna psychodeliczna scena, która spędza sen z powiek wielu fanom.

Druga część najstraszniejszej historii Stephena Kinga. Tytułowe To stanowi metaforę tkwiącego w ludziach zła.
W Derry w stanie Maine dochodzi do eskalacji zbrodni, okrutnych morderstw, gwałtów i tajemniczych wypadków. W kanałach miasteczka zalęgło się To. Bliżej nieokreślone, przybiera najróżniejsze postacie – klauna, ogromnego ptaszyska, głosu w rurach. Poluje na dzieci. Tylko dzieci potrafią dostrzec To. I dlatego właśnie one stają do walki z potworem.
Po dwudziestu kilku latach To powraca. Dzieci są już dorosłymi, ale muszą odnaleźć w sobie dziecięcą wiarę, lojalność i odwagę, by skutecznie stawić mu czoło.
Paragraf 22,
reż. Mike Nichols
Premiera: teoretycznie premiera pierwszego odcinka odbyła się już 18 maja, ale emisja na HBO zaczyna się dopiero 30 czerwca, więc dla ciągłości tej wyliczanki uznajmy, że nie cofamy się parę tygodni w przeszłość

Żeby nie było, że czytam jedynie literaturę niewysokich lotów/kultury niskiej, to proszę bardzo. Klasyk. Powieść Josepha Hellera z 1961 roku to studium irracjonalności przepisu, według którego żołnierz w konkretnym przypadku może się zwolnić ze służby, ale jednocześnie z tego samego powodu nie może tego zrobić. Brzmi nielogicznie, co? Polecam więc zapoznać się z treścią książki. Serial może i będzie (jest) gratką, ale lepiej chyba zacząć od oryginału, czyli wersji książkowej.
Produkcja liczy sześć czterdziestokilkuminutowych odcinków. Pozycja może nie obowiązkowa, lecz z pewnością intrygująca. A na obecność Georga Clooneya z pewnością nie będę narzekać.
Jedna z najwybitniejszych powieści amerykańskich XX wieku, a zarazem najsłynniejsza powieść o II wojnie światowej.
Utrzymana w poetyce czarnego humoru, ukazuje bezsens wojny i armii jako instytucji, wyśmiewa mechanizmy społeczne rządzące się logiką absurdu. Jej bohaterowie to zbiorowisko wariatów, fanatyków, idiotów i oportunistów, ale nade wszystko ludzi, którzy pragną jednego – przeżyć.
Pilot Yossarian jest przekonany, że wszyscy dybią na jego życie – zarówno Niemcy, jak i dowódcy jego jednostki, zmuszający go do udziału w coraz większej liczbie misji bojowych. Udaje wariata, by wykpić się od dalszych lotów. Tymczasem otaczają go sami wariaci.
I w tym miejscu się już z Wami żegnam. Do listy chciałabym dopisać, iż swą wersję filmową/serialową będą również miały takie książki jak: Eleonor i Park Rainbow Rowell, Trylogia Griszy Leigh Bardugo, Simon oraz inni Homo Sapiens Becky Albertalli, lecz daty ich premier nie są jeszcze potwierdzone, a zdjęcia na planie się jeszcze nie rozpoczęły. Pozostaje mi (i może również wam) czekać.
~ Pozdrowionka od zagubionej w odmętach sesji
Commentaires