top of page

Będziem ilustrować, póki zgina się choć trochę!

  • Zdjęcie autora: Nieogar I Inni
    Nieogar I Inni
  • 3 cze 2019
  • 3 minut(y) czytania

Czyli próba recenzji książki Ten łokieć źle się zgina. Rozmowy o polskiej ilustracji, Sebastiana Frąckowiaka


 

Sebastian Frąckowiak rozmawia zarówno z „klasykami” polskiej ilustracji, jak i przedstawicielami najmłodszego pokolenia, dzięki czemu z wywiadów – oprócz indywidualnych sylwetek każdego z artystów – wyłania się obraz ewolucji polskiej ilustracji od lat 60. aż do dziś. To jedna z niewielu tego typu książek na rynku, tym istotniejsze by nie była tylko zapychaczem na półce. I nie jest, choć – moim zdaniem – nie jest to też książka idealna, jak sugerowałby deszcz pozytywnych recenzji, który spadł tuż po publikacji.



Trzeba oddać Frąckowiakowi, że wywiady są świetnie przeprowadzone i przemyślanie skomponowane. Dziennikarz jest konkretny, wypytuje ilustratorów o najróżniejsze rzeczy, dzięki czemu możemy się sporo dowiedzieć o charakterach samych artystów, historii ich wyborów, warsztacie pracy i inspiracjach, ale też – co nie mniej ważne i interesujące – o tym, jak wygląda życie z ilustracji (albo jak nie wygląda), jak zmienił się rynek, a także czym się różni praca nad ilustracją dla dzieci, ilustracją prasową, projektowaniem gier, plakatów itp.


Jednocześnie rozmowy przebiegają w bardzo miłej atmosferze – Frąckowiak z jednej strony trochę wierci swoim rozmówcom dziurę w brzuchu, by nie opowiadali o swojej pracy wyłącznie ogólnikami, czasem prowokuje albo po prostu się z nimi nie zgadza. Z drugiej – wie, kiedy się wycofać, dzięki czemu nawet przez chwilę nie odnosimy wrażenia, że jest wścibski, a same wywiady toczą się wśród ogólnej sympatii rozmówców – jest miejsce i na powagę, i na rzeczowość, i na humor, i odrobinę intymności.


Jednym słowem – zachwyt (jeśli chodzi o zawartość, że tak powiem, semantyczną), czego więc miałabym się uczepić? Cóż, od razu uderzył mnie fakt, że książka traktująca o ilustracji (no dobrze, o ilustratorach, ale nie tak brzmi podtytuł) ma tak nieciekawą formę.


Tu muszę zaznaczyć, że nie jest to publikacja z rodzaju tych okropnych, wydawanych na tanim papierze straszydeł. Ba! Nawet jeśli mam tej pozycji co nieco do zarzucenia, nadal plasowałaby się gdzieś wśród „więcej niż przyzwoicie wydanych książek” (w końcu Czarne dba o markę). W czym więc rzecz?


Nie przeciągając – książka jest zaskakująco ciężka, kredowy papier w połączeniu z objętością sprawił, że, nie przeczytawszy nawet do końca drugiej rozmowy, musiałam odłożyć książkę na jakiś czas i rozmasować sobie nadgarstek, a – wierzcie mi – może nie jestem ciężarowcem, ale też żaden ze mnie neptek.


Papier wybrano zapewne po to, by ilustracje nie straciły na jakości. Problem w tym, że nie jest ich znowu tak wiele, służą raczej ogólnemu zorientowaniu się (nieobeznanego) czytelnika, z jakim stylem ma do czynienia. Ci, którzy znają prace rozmówców Frąckowiaka, nie potrzebują wiele przykładów, zaś ci, którzy słyszą o artystach po raz pierwszy, niech nie spodziewają się albumu – i bardzo dobrze, to w końcu książka dziennikarska.


Jednak tych kilkanaście ilustracji nie zawsze jest dobrze wkomponowanych w tekst, niejednokrotnie wewnętrzny margines „pożera” część obrazu. Dodajmy do tego inny, jakby nadgniły odcień papieru stron oddzielających kolejne rozmowy i na stronie przytytułowej oraz na końcu książki. Pozostaje jeszcze kwestia samej okładki[1], która mi akurat wyjątkowo się nie podoba – ani pod względem kolorów, ani kompozycji, ani samego stylu – wydaje się nieco toporna i przeładowana jednocześnie.



Fajne Chłopaki dla porównania


Mam wrażenie, jakby podczas projektowania zatrzymano się gdzieś w połowie między albumem a zbiorem wywiadów i wyszło odrobinę niezręcznie. Wrażenie tym bardziej dojmujące, że miałam w rękach Przejęzyczenie, również wydane przez Czarne, które być może nie jest najlepiej wydaną książką w dziejach, ale wygląda i czyta się naprawdę dobrze (przyjemny format, niezła okładka, przemyślany layout). Być może podtytuł Rozmowy o ilustracji nieco za bardzo zobligował projektantów, podczas gdy Rozmowy o przekładzie postanowili potraktować bez presji.


Ostatecznie jednak, mimo kilku uwag estetycznych Ten łokieć źle się zgina... pozostaje szalenie interesującą pozycją (tak, seria wywiadów też może pochłonąć, szczególnie że Frąckowiak dba, by rozmowy nie były monotonne), wyjątkowo konkretną, a jednocześnie niepozbawioną wdzięku i pokazującą ewolucję (na wielu polach) szeroko rozumianej polskiej ilustracji.


Szczerze polecam, również czytelnikom nieobeznanym z tematem – ta lektura może się stać świetnym wprowadzeniem, a na pewno znacząco zmieni postrzeganie otaczającej nas ilustracji w ogóle.


Świnka przyznaje kolby kukurydzy:

Treść 🌽🌽🌽🌽🌽🌽🌽/7

Język 🌽🌽🌽🌽🌽🌽🌽/7

Redakcja 🌽🌽🌽🌽🌽🌽🌽/7

Szata graficzna 🌽🌽🌽🌽🌽/7

Własne odczucia 🌽🌽🌽🌽🌽🌽/7

RAZEM 6,4


Bawilis


Przypisy:

  • [1] A autorem są Fajne Chłopaki (sic!).

 
 
 

Comentarios


© 2023 by The Artifact. Proudly created with Wix.com

bottom of page